piątek, 19 stycznia 2018

(nie)zwykłą kobietą być


Puszcza kontrastów i las sprzeczności.
Wiadomo. Kobieta.

Czytam właśnie opowieść  o niezwyczajnym życiu Simony Kossak, ale słowa te dotyczą chyba każdej z nas. Bo kobiety takie są i już.😉 No może nie zawsze udaje nam się być niczym kolorowy ptak, ale w sumie... dlaczego nie? Wszystko w naszych rękach i chęciach. Bo to co nas wyróżnia to... pasja. Nie musi być to nic wielkiego, ale najważniejsze, by tak pozytywnie na nas działało, aby mimo smutków, problemów i wszystkich czarnych chwil móc z radością czekać na następny dzień... a nie ponuro odliczać godziny...

Tego się właśnie trzymam. Dlatego po tygodniu, który dosłownie przeczołgał mnie po dnie, przejechał walcem dzień za dniem - odwróciłam swoje myśli w stronę tego, co lubię, kocham, chcę. 

1. Wyszłam w góry na spacer. Był mróz, śnieg, piękne widoki i obowiązek do spełnienia. No wiadomo. Bukiet. 😉


2. Nie tylko obserwowałam rosnącą w moim domu wiosnę, ale jeszcze ją doniosłam. Mam więc też tulipany - wiosennej nadziei talizmany 😉.





Czyż nie prezentują się na śniegu pięknie?

3. Raczyłam się również witaminkami. Herbara z cytryną i pomarańczą z dodatkiem soku z malin. Gorące mniam, a do tego....
 nabyłam dwa pudełka ciasteczek maślanych. No dobra, ochota na słodkości to tylko pretekst, bo zakochałam się w ich opakowaniach, czyli w pięknych puszkach. Miłość od pierwszego wejrzenia nie wybiera. Co zrobić 😉.



4. Sprezentowałam sobie również dwie książki, a jakże. Jedna o niezwykłej kobiecie Simonie Kossak, druga przez niezwykłą panią napisana - a że to córka moich sąsiadów... nie przeczytać - no nie wypada 😉.
Joanna Bator i jej 'Purezento' czeka więc w kolejce na kolejne zimowe wieczory.

5. Kupiłam jeszcze skrzynkę drewnianą... Nie szukajcie drugiego dna, bo jest jedno, turkusowe, do aranżacji wprost wymarzone 😊😊





6. A na deser wybrałyśmy się z Sandrynką na starociową wyprawę. Bardzo lubimy te wspólne chwile, bo oprócz miłości do polowania na przedmioty z duszą, łączy nas coś jeszcze - emocjonalne gadulstwo. A że nasze urocze wsie ze szrotami są od nas dosyć oddalone - wypracowałyśmy sobie cudowną zasadę - w jedną stronę opowiadam ja, a w drugą - Ona. Albo na odwrót 😉. Trochę jednak kilometrów zaczyna nam brakować, ale z drugiej strony ćwiczymy samodyscyplinę... streszczać się trzeba i koniec.  
Łowy nie były może przebogate, ale udane. Jakbym miała za mało - kubeczek piękny zakupiłam. I lampionik. Sandra mówi, że będąc na starociach nie ma bardziej nieodpowiedniego pytania niż: po co mi to? No więc tego. Nie dociekam 😉.



Ale ważniejsze jest coś ważniejszego 😉😉 czyli... niezwykłe powitanie, które zostało nam zorganizowane... To, że ten krzak ćwierkał - to jedno, ale to, że przed nami nie uciekał - to dopiero niespodzianka! Czyli jak strachy na wróble nie wyglądamy i... to jest komplement wprost wspaniały!


Jednym słowem nie takie z nas kolorowe ptaki złe, jak nas malują i są wróble, które od nas nie odlatują!! 😉😉😉
  

2 komentarze:

  1. Piękne chwile u Ciebie, spacery,kwiaty, zdjęcia i łowy z wyprawy na starocie. Bajka!!!!!Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Ci dziękuję i... miło mi, że jesteś tym bardziej, że rano byłam u Ciebie 😊😊😊 Ale jakoś zalogować się nie mogłam i zostawić podpisanego komentarza się nie udało... w każdym razie po Twojej pięknej okolicy pochodziłam, a zrealizowanego wyzwania gratuluję!😊

      Usuń