Jak ja czekałam na tą czterdziestą pierwszą w moim życiu wiosnę!!
Mam za sobą wyjątkowo ciężką zimę - pełną smutku i strachu. Ale aby nie obudzić się przypadkiem w jeszcze trudniejszej rzeczywistości - narzekać nie będę. Jednak łatwo nie było. I nie jest. Ale w końcu przyszła ta upragniona, a wraz z nią nadzieja na pogodę... ducha i tą za oknem.
Dużo czasu nie miałam. Sił jeszcze mniej. Ale próbowałam... dom przystroić radośnie: kwiatami i swoimi wytworami;
kurami, zającami i oczywiście jajami - kolorowo, ale raczej nietypowo. ;)
Były cekiny, wstążki...
koronki, skorupki i sianko...
magiczny decoupage na jajkach - niespodziankach,
i sznureczki oczywiście też. :)
Jednym słowem wszystko, na co tylko fantazja pozwoliła.
Nie pasuje? A dlaczego nie? A właśnie, że tak!! U mnie jak najbardziej!! ;)
PS
Do tematu moich świątecznych dekoracji jeszcze wrócę - mam tu spore zaległości ;). A tymczasem kawa i mój ulubiony dzbanuszek na giełdzie staroci zdobyty, którego historię również kiedyś opowiem...
U Moni święta tęczą malowane �� ��������
OdpowiedzUsuńTak. Maluję swój świat. Na żółto i na niebiesko - i nie tylko 😊
Usuń