Kalafior leży już trochę dni... niezjedzony. Hmmm... moja wina, ale zmarnować się nie może. To co? Może kalafiorowy stroik?
Potrzebne są:
- kalafior - no co zrobić 😉
- pieniek - stałe wyposażenie domu, z Lwiej Góry przyniesiony;
- bluszcz - z ogrodu ( sąsiada, ale do mnie przypełzł );
- liście, gipsówka - z urodzinowych bukietów uratowane;
- szpilki, koronka, drewniane kwiatuszki - do odzysku.
Kalafior na pieniek stawiamy, bluszczem oplatamy, liście i gipsówkę na szczycie wbijamy, kwiatuszki szpilkami przyczepiamy i... 5 minut później jest tak:
Skoro podniebienia cieszyć nie może, to niech pocieszy chociaż ok(n)o 😉
PS
A jutro gościnne występy Moni. 😉
hahhahaha, boskie :)
OdpowiedzUsuńTeż się śmiałam jak to robiłam, uwierz 😉
Usuń