Do kuchni wróciłam - ciągnie mnie widać do kurnika 😉. Jestem trochę jak ta kura w klatce - wyrwać się w daleki świat nie mam szans. Ale tak czy inaczej kura piękna, moja, własnoręczna (szkooooda trochę, że nie słowik 😉) - w koronkach, a klatka mimo, że nie jest ze złota, to jednak urocza (Sandrynkowa) - nie buntuję się więc na los swój wcale.
Dobrze mi tu.
A tak naprawdę to drewno, brąz, zieleń i biel ostatnio mi w duszy grają. I jak zawsze kawa. Połączenie idealne. Właśnie tu napawać się ich smakiem, aromatem i widokiem lubię najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz