Dzień 9 -
Dzikie kaczki są dziwne. Tak twierdził Ibsen. Tego nie wiem, ale słyszałam, że niektóre w łabędzie się zamieniają. Jednym słowem cud. Tak. Trzymam się Andersena. Liczę na cud. A najlepiej cudów wiele.😉
Dzbanek pierwotnie był żółty w urocze kwiatuszki - uległ jednak zniszczeniu i to nawet bardzo - na tarasie stał. Przemalowałam go na zielono i niebiesko... ozdobiłam decoupagem, później znowu pomalowałam - tym razem artystycznie 😉 i cudny jest.
Dalej. Wczoraj już wspominałam. Kupując na targu ogródkowe wiązanki poprosiłam o dwie, a dostałam cztery... bo taka miła jestem - przynajmniej tak usłyszałam 😉. Obiecałam, że zrobię z nich wianki, że zasuszę, że nie zmarnują się. Słowa dotrzymywać trzeba - więc cóż począć? Uplotłam trzy. Dzisiaj jeden z nich, taki najskromniejszy. Jutro kolejne. Wszystkie piękne.
Świecznik - przytachany w niedzielę. Mówiłam, że zdobyczami cały tydzień obdzielę? Mówiłam. I jeszcze kubek. Z ceramiki angielskiej... o takim marzyłam. Zresztą pragnę wszystkiego co nadaje się na stół i jest niebieskie, zielone lub turkusowe, a najlepiej z domieszką brązu. Taka fiksacja. Ten 1 zł kosztował. Czyli prawie bezcenny jest. Prawdziwy skarb.😉
Wszystko razem... Podoba mi się. Nawet bardzo. No i kolejna dekoracja za mną.
Byle do jutra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz