niedziela, 11 czerwca 2017

obiad po angielsku



Blog to rodzaj pamiętnika -  w moim wypadku na pewno. I bardzo się z tego cieszę, bo nigdy pamiętnika nie pisałam, a dzięki temu mogę odnotować, że moja kolekcja powiększyła się.😉

Niedziela jest dla mnie dniem świąteczno - handlowym, a do tego tak piękna, słoneczna, ciepła jak dziś - po prostu marzenie. Obiad zaplanowałam na tarasie - nie mogło być inaczej. A że z giełdy staroci wróciłam z angielską porcelaną tj. talerzami, po drodze natknęłam się na zniewalająco pachnące angielskie róże - których nazrywałam cały bukiet ( a jakże ), a w domu czekał wyprasowany różany obrus... szykował się cudowny, świąteczny dinner pod niebem. 😉 A jaki romantyczny!

Nakryłam do stołu, Pan Domu gotował tzn. grilla szykował i pięknie było!😉















 


 
 
 

2 komentarze:

  1. zazdroszczę miejscówki <3 pięknie to wszystko wygląda... te roże, prawie "widać" ich zapach....

    OdpowiedzUsuń
  2. Sesja to wynik czekania i chęci popstrykania 😉 A jeśli chodzi o nasz skrawek nieba... mały jest, ale jest i zapraszamy, wpadnij - z giełdy nie masz daleko.😊

    OdpowiedzUsuń