bombki w sierpniu? czemu nie? 😉

 

Nie dalej jak  tydzień temu moja córcia kochana doznała olśnienia:

 mamuś! Ty nie robisz bombek!

 

Dosłownie zamurowało mnie... Przecież lato jest, wakacje, czasu jeszcze dużo...

Tak tobie się tylko wydaje! - rzuciła.

 

Przemyślałam sprawę sumiennie i przyznać rację chyba muszę. Fakt. Na robótki zostały mi tylko 3-4 miesiące.😉  Jednak do pracy z kopyta nie ruszyłam... Bez przesady...

Do wczoraj.😉

 

Wyprawa na szroty - rzecz święta i właśnie na jednym z nich zobaczyłam takie oto cudo.

 

 

Choinka jest drzewkiem całorocznym - każdy o tym wie, nieustannie pełna uroku rośnie sobie w lesie, to dlaczego w domu nie? Kupiłam więc z myślą o pracowni, na królujący tam miętowy turkus pomalowałam i jestem zachwycona, ale...

 

 

... ale stało się i temat bombek wrócił ze zdwojoną siłą. A wraz z nim chęci i natchnienie też. Jako pierwsza na tapetę poszła więc kura i sznurek, a później psiak. 😊 Dwie pierwsze ozdoby świąteczne już mam. W sierpniu 😉.

 

 

 

Jednak nie tylko choinkę, ale i śliczny, biały dzbanek wczoraj kupiłam, a że również kwiatka dostałam (białego) w prezencie, oprócz zimowej - powstała ta ważniejsza, letnia dekoracja. Do tego zielona herbatka w turkusowym kubeczku z Bolesławca - obiecałam, to pokazuję. I jeszcze na Sandrynkowej desce pojawiła się nowość: zardzewiałek - lampionik. Nie uroczy? W kolorach zieleni i turkusu. Wg mnie wprost bajeczny 😉.

 

 

 

Mój wymarzony skrawek świata. W nim wszystko dozwolone. W nim mogę sobie wyczyniać co tylko chcę, na co fantazja pozwoli. I tak też robię. ❤