No i po sierpniu. Był plan, że będzie dla mnie tą przyjemniejszą częścią wakacyjnego czasu. Czy tak było? Hmmmm...
I tak i nie. Jednak nie jest źle, bo lato ciągle trwa. Jeszcze nie wszystko stracone 😉. Szczególnie, gdy spojrzy się za okno. Hehe
I tak i nie. Jednak nie jest źle, bo lato ciągle trwa. Jeszcze nie wszystko stracone 😉. Szczególnie, gdy spojrzy się za okno. Hehe
I w kalendarz, bo wrzesień mamy!
A wrzesień jarzębinę w koszu niesie. I miętę 😉 Przynajmniej w pracowni mej, bo nic nie poradzę na to, że nieustająco jestem pełna zachwytu. I nie chodzi jedynie o pomysł wysypywania roślin z koszyków - chociaż też. Ale przede wszystkim o kolorystykę - bo wg mnie jest to połączenie wprost idealne: takie radosne i energetyczne. Bardzo lubię. I właśnie kolor pomarańczowy (czy może jarzębinowy) w połączeniu z odcieniami mięty (czyli turkusem i świeżą zielenią) chodzą ostatnio za mną krok w krok. I będąc pod ich wpływem ogromnym nie tylko moje ostatnie świeczniki dwa wykombinowałam, ale też półkę - tak do kompletu.
Bo taką oto skrzynkę miałam w posiadaniu. Bejcą swego czasu ją potraktowałam i nie powiem, posłużyła mi w tej postaci dłuuuugo. Ostatnio jednak odstawiona na bok została na zasadzie: może kiedyś się przyda 😉. Czekała.
I właśnie nadszedł czas na to 'może' 😊. Przyszło bowiem olśnienie: pomaluję, poprzecieram, będzie na parapet półka. Tak też zrobiłam. A na stoliku kolekcję moich czajników postawiłam...
Czuję miętę. Naprawdę. Bo cudowną świeczkę o tym zapachu też mam ❤ .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz