sobota, 2 września 2017

Ziarnuszka made by Monia i nie tylko 😉


Wszystko zaczęło się od cudnej niespodzianki. Pewnego ranka dostałam od Sandrynki Ziarnuszkę. Tak po prostu - zask
oczenie i
radość nie do opisania. O tym już pisałam,
http://zwnetrzamoni.blogspot.com/2017/08/ziarnuszka-magia-w-prezencie-zakleta.html
 ale tak wyglądał właśnie początek mojej fascynacji tymi lalami - wcześniej ich nie znałam. I tak obserwowałam sobie bajeczne poczynania Sandry zachwycając się nieustająco. Ale wczoraj, gdy wyszły z Jej pracowni kolejne dwie, pomyślałam: przeholowała! Ja też stworzyć chociaż jedną chcę!😉
 
Jedynym dostępnym w mojej kuchni ziarnem jest ryż. Wyboru nie było - więc przeznaczenie jak nic! Zużyłam dokładnie 1,5 kg...Obficie 😊. Do tego 12 groszy oraz goździki i cynamon dla wzmocnienia działania dodałam (te z kolei mam w domu zawsze - lubię grzane wino, a bez nich ani rusz 😉), a reszta popłynęła sama. Bo dopiero w trakcie pracy okazuje się w co będzie ubrana, jak uczesana, czym przystrojona. Sama prowadzi 😊. Przekupiłam ją koralami i koronkami. I dopiero wtedy sprawdziłam, co też mi zapewni, co sprowadzi, czym obdaruje czyli... co tak naprawdę oznacza użyty ryż. Przeczytałam i oniemiałam: ryż - uważany za najdroższe ziarno (mogłam się spodziewać 😉), a odpowiedzialny za... delikatność. No taaaaak... Fakt. Biję się w pierś. Tej mi potrzeba i to nawet bardzo - bo bywam bezwzględna w swej szczerości, więc... Niech cud się stanie 😉😊 Niech mnie dopadnie delikatności obfitość! 😉
 
Jeśli ktoś chciałby lepiej Ziarnuszki poznać - najlepiej zajrzeć do Sandrynki 😊






Wszystko oczywiście traktować należy z przymrużeniem oka, ale w tym cała rzecz. Bo właśnie z małych radości i przyjemności składa się szczęśliwe życie. Tak myślę. I są takie trzy magiczne słowa:
 
względy, wdzięczność, wzajemność.

 To rodzaj obłędnego koła 😉, które pozytywnie nakręca, dodaje skrzydeł, inspiruje do działania.  Nie chodzi o nic wielkiego. Jedynie o obfitość  życzliwości. Wzajemnej życzliwości czyli o szczęście związane z zarówno dawaniem, jak i dostawaniem powodów do uśmiechu. I tak w kółko.
 
No dobrze. To pochwalę się na koniec. Bo cieszę się niezmiernie. To, że słodką, najmniejszą walizkę dostałam od przesłodkiej cioci, a trzy duże od dużego wujka - pisałam 😉. Czas na coś nowego: pięć cudnych, klimatycznych świeczników... No od kogo mogłam dostać takie? No? Od kogo? Wiadomo na pierwszy rzut oka - od Sandrynki wspaniałej.
 
A obok - aparat. Prawdziwie cudo... Rodzice mojej kochanej bratowej mi ten skarb podarowali...
Wszystkie dary idealnie się zgrały.
Nie wiem czym sobie na to wszystko zasłużyłam. Magia 😊
 







 
 
 
ZA SERCE DZIĘKUJĘ SERCEM ❤

2 komentarze:

  1. jejku, już nie przesadzaj ze mna ;) ale cieszę się, że stworzyłaś taką własną, swoją, będzie działać!

    matko jedyyyynaaaaa.... walizka granatowa.... zwariowałam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, przecież nie będę oszukiwać, że Ziarnuszkę sama wymyśliłam, a świeczniki zrobiłam 😉. Dzięki ❤

      Usuń