środa, 6 września 2017

koniec lata - impreza będzie!

 
Jesień bez pytania rzuca nam się w oczy - możemy próbować je zamykać, wzrok odwracać, udawać nieuwagę, ale... nic to nie pomoże, bo - czy chcemy, czy nie - wejdzie nam na głowę, opanuje świat  😉.
 
 Wędrując tydzień temu z jednego na drugi targ staroci, zachwyciły mnie rosnące przy głównej ulicy dęby, a właściwie ich żołędzie -  całość w odmianie jakby ozdobnej. Piękne, bajecznie wyglądające gałązki. Chwila zawahania, ale zatrzymać się przy nich nie zdecydowałam. Caaaały tydzień mieszały mi później w pamięci, lecz... Pójść? Zrywać? Komponować bukiet? Na oczach miasta? Zrezygnowałam. W ostatnią niedzielę trasę pokonałam jak zawsze  tą samą, ale... tym razem z postanowieniem: błąd naprawię.😉 Nie wiem, dlaczego sobie wymyśliłam, że w niedzielę wypada bardziej, ale tak właśnie mną intuicja pokierowała i... nazrywałam. Uszczęśliwiona i spełniona do domku przyniosłam cudną wiązankę, ale też proste pytanie: czy ja już naprawdę nie mam o czym marzyć? 😉 Ale co tam, grunt, że pragnienie spełnione 😊.
 
Tymczasem żołędzie na stół i do wypicia kawa. Kubeczek? To ten trzeci. Z Bolesławca.









 
 
A w sobotę... imprezę w domu mam, tak na koniec lata... Długo nie mogłam się zdecydować, ale... akcesoria już gotowe.
 

 

2 komentarze:

  1. ależ jestem ciekawa tej imprezy i tego, co wymyslisz.... :) tylko pamiętaj, żebyś w niedzielę miała siłę wstać ;)

    ps. aranżacje z muchomorkami i zołędziami <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się zastanawiam jak jutro dam radę wstać, a Ty mi o niedzieli! Jednego dnia zdobyłam najwyższy szczyt Gór Sowich i... cały wieczór dłubałam trawkę wyrastającą między kostką brukową podjazdu mego (a miejscami do kolan sięgała 😊), a to dopiero dało mi w kość i to dosłownie 😉. Do niedzieli zregeneruję się 😊

    OdpowiedzUsuń