Z moim szydełkowaniem jest jak z Ziarnuszką -
robótka sama prowadzi i tak do końca nigdy nie wiadomo co powstanie 😉.
robótka sama prowadzi i tak do końca nigdy nie wiadomo co powstanie 😉.
Tym razem plan był prosty - robić tak długo, jak tylko dwa motki wełny pozwolą. I powstała serweta na stół kuchenny, w której jesienny klimat został już zaklęty - na niedzielną dekorację komplet idealny. Ciepły i klimatyczny: herbata, świeca, ciepłe nakrycie... tym bardziej, że pracę zimną nocą skończyłam.😉
I te kolory...
Warto było, bo ćwiczenie wykonane i mogę pójść dalej - a marzę o kocyku własnoręcznie zrobionym. Przebieram już paluszkami!
kocyk. sama. łooo matkooo. podziwiam :)
OdpowiedzUsuń